Relacja spisana dla Centrum Dokumentacji Niemieckich Sinti i Romów
W latach 30 mieszkaliśmy w
Hamburgu. Chodziłem jeszcze wówczas do szkoły, którą ukończyłem w wieku
14 lat. Jedna z moich sióstr pracowała w fabryce czekolady w Altonie.
Druga siostra Anni chciała się dalej kształcić, ale to nie było wówczas
możliwe. Miałem sześcioro rodzeństwa (... ).
12.3.1943 r. około 4
rano zostaliśmy zabrani z domu przez Gestapo: moi rodzice, ja, siostra
Anni i brat Willi Karl. (…) Przez dwa dni i dwie noce byliśmy w drodze, o
świcie przybyliśmy pociągiem do Birkenau..(…) Spojrzeliśmy przez
zadrutowane okienka wagonów bydlęcych i ujrzeliśmy przejeżdżające obok
ciężarówki załadowane zwłokami, zobaczyliśmy trupie czaszki na czapkach
esesmanów. Nagle otwarto drzwi i musieliśmy wysiadać. (…). Wszyscy cała
nasza rodzina, dostaliśmy się do bloku 28. Mieliśmy przy sobie także
dwójkę małych dzieci mojej siostry Luizy, której mąż nie był Cyganem, a
która już rok wcześniej - o ile pamiętam w kwietniu 1942 r. - została
wywieziona do Auschwitz ( …).
W szpitalu obozowym znalazł mnie lekarz
SS dr Josef Mengele, musiałem pracować u niego jako goniec. W
związku z tym dostałem opaskę i stałem się w pewnym sensie kontrolerom.
Więźniom z obozu nie wolno było wchodzić do Krankenbau, a z drugiej
strony chorzy i inni pracujący w Krankenbau nie mogli go opuszczać. Moje
zadanie polegało m.in. na pilnowaniu, aby żaden chory nie opuścił
Krankenbau i aby nikt spoza nie zatrzymał się tutaj, co było zabronione
(…).
Wieczorem musiałem wyciągać pojedynczo zwłoki, które leżały w
małej szopie. Zapisywałem numery zmarłych, a niektóre zwłoki przynosiłem
doktorowi Mengele. Przeprowadzał on potem sekcję. Wszędzie na półkach
stały szklane słoje, w których znajdowały się organy ludzkie: serca,
mózgi, oczy i inne części ciała.
Byłem przy tym, jak Mengele
wyszukiwał bliźnięta do swoich eksperymentów. Musiałem je potem do niego
przyprowadzać, a on wydawał im specjalne numery. Nie wolno mi było być
obecnym w trakcie przeprowadzania eksperymentów. Zawsze mnie wtedy
dokądś wysyłał. Kiedyś jednak przypadkowo znalazłem się w pomieszczeniu,
w którym Mengele przeprowadzał eksperymenty. Wdziałem wówczas jak
zakrapiał dzieciom oczy jakimś płynem, po którym miały bardzo
rozszerzone źrenice. Kilka dni później zobaczyłem zwłoki tych dzieci w
kostnicy. Takie, bądź inne eksperymenty przeprowadzał Mengele co drugi
lub trzeci dzień.
Pamiętam jeszcze zajście z dziećmi, z dwójką
dzieci cygańskich z Austrii, które podbiegły do ogrodzenia i tam się
bawiły. Był tam rów, tzw. "strefa neutralna", przed rowem gładki drut, a
za nim kolczasty. Tam właśnie bawiła się ta dwójka. W pewnej chwili
esesman z wieży wartowniczej strzelił do dzieci. Jedno zostało trafione w
ramię i brzuch i ciężko zranione. Zaniosłem je do szpitala, gdzie
wkrótce zmarło. Drugie dziecko zostało tylko lekko draśnięte i ono
przeżyło(…).
Jak już wspomniałem, kiedy przywieziono nas w marcu 1943
r. do Auschwitz, była z nami dwójka dzieci mojej siostry? To musiało
być tuż przed likwidacją, Zigeunerlager - kiedy to wysłano wszystkich
żyjących jeszcze Cyganów "do gazu" - zabrano moją matkę i nigdy więcej
jej już nie ujrzałem. Dzieci były przy siostrze, która już wcześniej
prosiła dra Mengele, aby zastrzelił jej dzieci w przypadku gdyby wszyscy
mieli zostać zagazowani. Nie było mnie już wówczas w Auschwitz,
Opowiedziano mi to wiele lat po wojnie. Dzieci mojej siostry też miały
być wysłane do komory gazowej, Ukryły się, zostały jednak znalezione i
wrzucone przez esesmana do samochodu ciężarowego. Gdy siostra to
zobaczyła, zdjęła but i uderzyła nim esesmana. Wówczas Mengele
zastrzelił ją. Tak mi opowiadano(…).
Centrum Dokumentacji Niemieckich Sini Sini Romów w Heidelbergu.